"Ciasta także francuskie, torty, pasztety, biszkopty i inne, pączki nawet — wydoskonaliło się to do stopnia jak najwyższego, Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko mógłby go podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku znowu się rozciąga i pęcznieje do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska"
Dziś pączkowe szaleństwo i choć wogóle nie jem pączków, to zawsze właśnie w tłusty czwartek tradycyjnie zjadam jednego. Chyba dlatego, że jestem przesądna i boję się, że jak go nie zjem to nie będzie mi się wiodło przez kolejny rok.
Nie smażę więc pączków sama, tylko kupuję je w mojej ulubionej i sprawdzonej cukierni.
Tradycyjnie pączki nadziewane są konfiturą różaną lub owocami, ale też likierem, budyniem, a nawet serem, smażone na kolor ciemno-złoty, na głębokim tłuszczu – smalcu lub oleju. Gotowy jest zwykle lukrowany lub obsypywany cukrem pudrem, może być też posypany kandyzowaną skórką pomarańczową lub polany czekoladą.
| Pamietać trzeba, że jeden pączek to 240 kcal, więc spacer lub siłowania są obowiązkowe. No ale czego się nie robi dla szczęścia... |
A wy ile dziś zjedliście pączków?


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz